Lubomir - pierwsze światło |
W sobotę, 12 stycznia 2008 roku, na szczyt góry Lubomir dotarła grupa młodzieży ze sprzętem astronomicznym. W skład wycieczki obserwacyjnej, zorganizowanej przez Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach, wchodzili uczniowie MOA z nauczycielem Grzegorzem Sękiem, młodzież z kółka astronomicznego przy Szkolnym Obserwatorium Astronomicznym w Gawłowie z nauczycielem Sławomirem Wójcikiem oraz członkowie Koła Astronomicznego „Deneb” z Libiąża wraz z nauczycielką Lucyną Gut. Wyruszyliśmy z Niepołomic, spod Obserwatorium, o godzinie 9. Około 11 zjedliśmy ciepły posiłek w gospodzie we wsi Wiśniowa wiedząc, że od tej pory będziemy zdani na suchy prowiant. Do przysiółka Parylówka pod górą Lubomir dotarliśmy około 12. Droga, początkowo dobra, była coraz bardziej zalodzona i dojazd wyżej był już niemożliwy. Zostawiliśmy zatem autobus na podwórku u pp. Jasiewiczów, zabraliśmy plecaki ze sprzętem i wyruszyliśmy pod górę przy wspaniałej, słonecznej pogodzie. Do pokonania było 250 metrów różnicy wzniesień – najpierw 50 metrów na polanę, gdzie kiedyś MOA organizowało obozy letnie (te od kilku już lat obywają się w Lewałdzie Wielkim na Mazurach), a gdzie teraz wznoszą się mury hotelu budowanego przez prywatnego inwestora. Tu był pierwszy przystanek i wspólne zdjęcie na białym tle, gdyż na tej wysokości leżało już sporo śniegu. Obecna zima nie rozpieszcza nas pod tym względem, zatem co poniektórzy wykorzystywali dostępność śniegu w dużej ilości bombardując pozostałych śnieżkami. Po opanowaniu sytuacji i opatrzeniu poszkodowanych wyruszyliśmy w dalszą drogę, nie spiesząc się, gdyż wszyscy byli obarczeni dodatkowym obciążeniem w postaci elementów lunet i sprzętu obserwacyjnego.
Około 13
byliśmy już w Obserwatorium noszącym imię Tadeusza Banachiewicza, gdzie
nas serdecznie przyjął astronom, pan Marcin Cikała. Po krótkim
odpoczynku w udostępnionej przez gospodarza sali grupa najbardziej
doświadczonych obserwatorów zabrała się za montowanie lunety na
południowym tarasie obserwacyjnym. Na statywie z montażem
paralaktycznym wyposażonym w napęd umieściliśmy lunetę 100 mm o
światłosile 1 do 10 z filtrem słonecznym Coronado 60 mm. Po
ustawieniu sprzętu w kierunku Słońca rozpoczęliśmy obserwacje wizualne.
Przy zachodnim brzegu tarczy widniał dostrzegalny z łatwością obszar
aktywny związany z nieistniejącą już plamą numer 980, zaś w pobliżu
środka tarczy przy odrobinie dobrej woli można było się dopatrzyć
niewielkiej plamy. Jeżeli rzeczywiście istniała, to musiała należeć
jeszcze do starego cyklu noszącego numer 23, chociaż 4 stycznia
raportowano już o pierwszej plamie nowego cyklu. Na zachodniej
krawędzi tarczy widniał cały „las” niezbyt okazałych
protuberancji. Próbowaliśmy również metody
projekcyjnej, rzucając obraz tarczy Słońca na białą kartkę. W
najbliższych miesiącach aktywność Słońca będzie rosła, tak więc można
się spodziewać coraz większej liczby ciekawych obiektów na jego
powierzchni. Nacieszywszy oczy obrazem tarczy Słońca, po
krótkim posiłku, rozpoczęliśmy zwiedzanie budynku Obserwatorium
i jego najbliższej okolicy. Grzegorz Sęk opowiedział uczestnikom
o dziejach tego miejsca i o przyczynach, dla których tu właśnie,
5 lat temu, podjęto inicjatywę odbudowy, a właściwie budowy nowego
obserwatorium. W roku 1934 pracowała tutaj m. in. pani Rozalia
Szafraniec, która była nauczycielką astronomii niżej
podpisanego. Obejrzeliśmy galerię fotografii przedstawiających
wygląd zarówno stacji przedwojennej, jak i etapy budowy nowego
budynku. Z kolei pan Marcin Cikała pokazał nam kopuły i objaśnił
sprawy związane z instrumentami, jakie będą w nich zamontowane.
Niestety wiatr halny, który w porywach osiągał znaczną prędkość,
uniemożliwił otwarcie kopuł, których konstrukcja jest dosyć
delikatna. Do rozpoczęcia naukowych obserwacji musi minąć jeszcze
nieco czasu, ale kiedy już zostaną ustawione teleskopy, Obserwatorium
ożyjei w każdą pogodną noc „długie oczy” będą śledzić niebo
w poszukiwaniu gwiazd zmieniających swoją jasność.
Jeszcze zanim
zaszło Słońce, na południu pokazał się młody, trzydniowy Księżyc, a
kiedy niebo ściemniało, światło popielate stało się bardzo wyraźnie
widoczne. Przy lunecie powstał tłok, wszyscy chcieli zobaczyć
zarys mórz księżycowych na nieoświetlonej części jego
tarczy. Posiłkowaliśmy się także dużą lornetką, a posiadacze
aparatów z teleobiektywami utrwalali obraz na matrycach. Z
górnego tarasu widokowego, okalającego dużą kopułę, można było
dostrzec jaskrawo świecącego Marsa, który wystąpił w roli
„pierwszej gwiazdki”. W miarę jak mrok się pogłębiał,
kolejne świecidła niebieskie „wyskakiwały” z tła, a
obserwatorzy prześcigali się w ustawianiu lunety na coraz to nowe
obiekty. Bardzo dobrze zdała egzamin, wykonana przez naszego
ucznia, termoizolacyjna osłona na baterie, zasilające silniczek osi
godzinnej montażu teleskopu. Pomimo temperatury w pobliżu zera
prowadzenie pracowało przez 5 godzin bez przerwy. Silny wiatr
gonił po niebie rzadkie chmury, co jednak niezbyt przeszkadzało
obserwatorom.
Kiedy już
nadszedł astronomiczny zmierzch, Grzegorz Sęk umieścił na dachu budynku
termoizolacyjny pojemnik zawierający cyfrowy aparat fotograficzny Canon
300D z obiektywem szerokokątnym typu „rybie oko”, ustawiony
w trybie automatycznego wykonywania fotografii z ekspozycją 30
sekund. Z powodu silnego wiatru nie można było ustawić pojemnika
w najwyższym punkcie budynku, zatem fragment pola widzenia zajmuje
ścianka klatki schodowej. Być może w przyszłości uda się
wygospodarować takie miejsce na dachu Obserwatorium, na którym
można będzie stabilnie mocować pojemnik z aparatem czy kamerą w taki
sposób, aby widoku na niebo nie przesłaniał żaden element
konstrukcji.
Jeszcze przed
godziną 19 zakończyliśmy pokazy przez lunetę, która została
rozmontowana i spakowana do transportu. Grupa ochotników
za pomocą tak prozaicznego sprzętu jak miotły i mopy przywróciła
podłogom i schodom pierwotny, czysty stan i zaczęliśmy się
przygotowywać do zejścia. Ostatnią czynnością było zdjęcie z
dachu pojemnika z aparatem fotograficznym. Schodzenie w
ciemnościach wcale nie było łatwiejsze od wchodzenia, ponieważ wiatr
halny zamienił drogę w rynnę, którą płynęły strugi brejowatej
substancji. Po półgodzinnych zmaganiach dotarliśmy cali i
zdrowi, ale nieco przemoczeni, do naszego busa i już bez żadnych
przygód dojechaliśmy do Młodzieżowego Obserwatorium
Astronomicznego w Niepołomicach, gdzie o godzinie 21 wycieczka została
zakończona. Dziękujemy panu Wójtowi Gminy Wiśniowa, panu
Julianowi Murzynowi za umożliwienie nam pobytu w Obserwatorium,
Kierownikowi Szkoły w Węglówce, panu Ryszardowi Leśniakowi za
pomoc organizacyjną, a panu Marcinowi Cikale za przyjęcie nas w budynku
Obserwatorium. Mamy nadzieję że w niedalekiej przyszłości nasze
wyjazdy na górę Lubomir staną się ważną częścią programu
dydaktycznego jaki realizujemy w MOA. Być może już lutowe
zaćmienie Księżyca będziemy obserwować właśnie w tym pięknie położonym
i znakomicie zagospodarowanym Obserwatorium w sercu gór.
Strona WWW: D. Pasternak
Tekst: G. Sęk
Foto: L. Gut, A. Karoń, B. Duś, G. Sęk